(Rozmowy) o współczesnej literaturze niderlandzkiej – strona prowadzona przez Fundację Literatura
Wielkie księgarnie, często wielopiętrowe, w centrach największych holenderskich miast. Setki regałów, tysiące książek. Od wtorku (28 stycznia) wszystkie zamknięte. Dlaczego?
Zamieszanie wokół sieci księgarń Polare trwa już od kilku tygodni. Sytuacja jest bardzo niejasna. Właściciel Polare, towarzystwo inwestycyjne ProCures jest w konflikcie z Centraal Boekhuis (CB), głównym dystrybutorem książek w Holandii.
Przedstawiciele ProcCures, Polare, CB i tworzących CB wydawnictw, prezentują w mediach różne wersje konfliktu, ale co do jednego wszyscy są zgodni: zamknięcie, nawet czasowe, 20 wielkich księgarń w centrach dużych holenderskich miast to mocny cios – także wizerunkowy – dla ałej branży księgarskiej. A ta i bez takich afer nie przeżywa najlepszych czasów.
Według holenderskich mediów ProCures zamierza jak najszybciej sprzedać sieć innemu inwestorowi. Szefostwo Polare zapewnia, że zamknięcie sklepów jest czasowe i wkrótce znów będą otwarte. Zobaczymy.
Historia Polare jest bardzo krótka. Pod tą nazwą 20 holenderskich i 8 belgijskich sklepów działa dopiero od lipca 2013 roku. Wówczas to dwie księgarskie sieci połączono w jedną. Marki Selexyz (duże księgarnie) i De Slegte (sklepy z tanimi książkami) stały się jednym wielkim Polare.
Ruch ten był szeroko krytykowany. Kolejny krok w centralizacji i supermarketyzacji branży księgarskiej, mówiono. W miejsce różnorodnych księgarń z różnoraką ofertą, klimatem i klientelą powstały identyczne sklepy-giganty z taką samą nazwą, tym samym wystrojem i takimi samymi książkami.
Właściciele sieci tłumaczyli zmiany komercyjnymi przesłankami: Polare miało zarabiać, a nie przynosić straty. Jak widać, nie udało się. Zamknięte sklepy nie zarabiają.