(Rozmowy) o współczesnej literaturze niderlandzkiej – strona prowadzona przez Fundację Literatura
„…i jest naprawdę pissed off na ten głupi Kościół. Jak feniks”. Nieczęsto zdarza się, aby publiczność na wieczorze autorskim sama zgłaszała się do czytania wierszy zaproszonego poety, ale tak właśnie stało się 10 czerwca w Leeszaal West w Rotterdamie.
Justyna Bargielska wystąpiła w utrzymywanej siłami wolontariuszy bibliotece na zaproszenie festiwalu Poetry International. Wieczór rozpoczął się od czytania przez poetkę (i publiczność!) wybranych ulubionych wierszy. Niemówiący po polsku goście mogli skorzystać z tłumaczeń wierszy na język niderlandzki i angielski, wydanych w ramach projektu Versopolis.
JUSTYNA BARGIELSKA
PROJEKT WYMIANY RAMEK WE WSZYSTKICH OBRAZKACH
W długi letni dzień kosiarki mogą pracować od rana do nocy.
Możesz się budzić i zasypiać przy ich warkocie,
przy opowieści, której nie rozumiesz, ale kiedyś w końcu musisz
wyjść do tego zjawiska. I wtedy żegnaj, cudny świecie,
w którym cukierek anyżowy jest lubieżny przez zawartość
litery żet.
Odtąd przydzielone ci niesiesz sam, nie zmieniając się, bo z kim.
Znienacka pojawiające się motyle lub tęcze
bierzesz za to, czym naprawdę są – zapowiedź nagłej śmierci,
twojej i twoich na wiele pokoleń we wszystkie możliwe strony.
Pisarz jest zawsze w drodze
Kolejną częścią wieczoru była rozmowa. Pierwsze zadane pytanie dotyczyło nie twórczości Justyny Bargielskiej, a tekstów na okładkach książek – z każdym kolejnym tomem coraz krótszych, aż do „Justyna Bargielska. Pisze po polsku” na okładce Nudelmana. Jaki jest tego powód? Bardzo prosty. Justyna Bargielska chciała przypomnieć samej sobie, co jest najważniejsze, a najważniejsze jest właśnie pisanie po polsku. Pisarz jest zawsze w drodze, więc lista wyróżnień i nagród go nie podsumowuje. Dla pisarki ważny jest przy tym język polski, dający jej ogromne możliwości.
Justyna Bargielska opowiadała też o „zawartości Bargielskiej w Bargielskiej”, czyli o kreowaniu swojego obrazu w całkowicie autobiograficznych Obsoletkach i późniejszych Małych lisach. Niektóre wydarzenia z Obsoletek spotkały się z niedowierzaniem – czytelnicy nie mogli uwierzyć w sposób traktowania kobiet w polskich szpitalach. Pisarka nadal opisuje więc sytuacje, które się jej przydarzyły, ale bezpiecznie, tak, żeby nie odkryć się przy tym za bardzo. Przyznała przy tym, że nie stosuje w wierszach autocenzury, wierząc, że przychodzą one od siły wyższej.
Ostatnie pytanie dotyczyło powiązań między poszczególnymi tekstami. Czy wiersze połączone tylko nazwiskiem autorki można czytać razem, jako dopełniające się formy? Jeśli chodzi o Justynę Bargielską, wręcz trzeba! Chcę w ten sposób zawrzeć przyjaźń z czytelnikiem, nawiązać z nim relację. Cała moja twórczość ma taką samą objętość jak jedna książka innej pisarki, która co roku wydaje kolejną powieść. Powiązania między tekstami to mój sposób na to, aby czytelnik czasem sięgnął po moje książki.
Cukierek to tylko rekwizyt
Publiczność zasypała Justynę Bargielską pytaniami dotyczącymi bardzo konkretnych szczegółów z jej wierszy. Kilka dni wcześniej w Leeszaal odbyły się warsztaty translatorskie, podczas których uczestnicy pracowali nad przekładami Do Chloris i Projektu wymiany ramek we wszystkich obrazkach. Zapaleni tłumacze chcieli wiedzieć, czy lubieżna litera „ż” w Projekcie… nawiązuje do pracujących kosiarek, czy też do rozbuchanych żądz. I tu czekało zaskoczenie. Litera „ż” odnosiła się do życia, a najlepszym rozwiązaniem translatorskim okazałoby się zastąpienie cukierka nie niderlandzkim anijssnoepje, ale słowem, w którym kryłaby się litera „l” jak „leven”. Justyna Bargielska przyznała tłumaczom całkowitą dowolność w wyborze właściwego rozwiązania, mówiąc, że cukierek to tylko rekwizyt. Zanim ucichły dyskusje na ten temat, już padło kolejne pytanie – kogo miała przed oczami Justyna Bargielska, pisząc wiersz Do Chloris? Pisarka udzieliła obszernych wyjaśnień: dosłownie miałam przed oczami – starszego pana, profesora
literatury angielskiej, w którym byłam wtedy bardzo zakochana. Pierwszy wers utworu pochodzi z siedemnastowiecznego wiersza i stanowi dla mnie punkt wyjścia. Poeta francuski pisze, ze dzięki miłości Chloris równy jest bogom. Dla mnie miłość jest punktem wyjścia do zadania ważnych pytań i to właśnie dzięki niej można czasem uzyskać na nie odpowiedź. Uczestnicy wieczoru pytali także o historię kryjącą się za fotografami, którzy zabijają się z powodu zdjęć, które zrobili, o znaczenie słowa „niesamowite” w poezji Justyny Bargielskiej, i o użycie słowa pissed off w polskojęzycznym tekście. Okazało się na przykład, że słowo „niesamowite”, choć z jednej strony może wydawać się wyświechtane, tak często go używamy, z drugiej jednak kryje w sobie różne znaczenia. Jedno bliskie jest angielskiemu „awesome”, inne natomiast odnosi się do rzeczy wzbudzających lęk, niezrozumiałych. I ta właśnie dualność wzbudza sympatię pisarki. Najmłodsza uczestniczka wieczoru miała dziesięć lat i też pisze wiersze – Justyna Bargielska porozmawiała więc z nią o twórczości swojej córki. Wieczór zakończyła prezentacja wierszy mieszkającej w Rotterdamie Gosi Wolak.
VOOR CHLORIS
Als het waar is, Chloris, dat je van me houdt,
sorry hoor, maar ik weet absoluut niet wat ik moet doen
met kwesties als honger in de wereld,
dat de paus zwarten het gebruik verbiedt
van condooms, dat het scherm ten slotte uitgaat,
en zodoende openbaart dat het geen deur is. Dat fotografen
zelfmoord plegen om foto’s die ze hebben gemaakt.
Hoewel het licht onvoorstelbaar was, plegen ze zelfmoord.
Als het waar is, Chloris, dat je van me houdt,
dan weet ik zelfs niet wat ik met die zee moet doen
die wijkend hardleerse honden opslokt,
toevallige kinderen, schepen met hun kapiteins,
steden, landen, werelden. Ik zwem in die zee,
zolang ik naar jou zwem, Chloris. Als je van me houdt,
zeg dan wat ik moet doen
als ik zal begrijpen dat ik erin zwem en niet meer van je hou.
przekład: Karol Lesman
Aan Chloris
Als je echt van me houdt, sorry Chloris, ik zou
in de verste verte niet weten wat ik aan moet
met zaken als honger in de wereld
of een paus die zwarten het gebruik van condooms ontzegt,
dat het scherm tot slot op zwart gaat
en het dan geen deur blijkt. Dat fotografen
aan hun eigen foto’s hoe licht
het licht ook er onderdoor gaan.
Als je echt van me houdt, weet ik Chloris
ook echt niet wat ik met de zee aan moet
de muil die brutale honden,
onverwachte kinderen, schepen met kapitein en al,
steden, staten, werelden opslokt. In die zee drijf ik rond,
als ik naar jou gedreven word, Chloris. Als je van me houdt,
vertel me wat ik moet, als ik besef
dat ik wegdrijf van jou.
przekład: Gosia Wolak, opracowanie: Frans Olsthoorn
Aan Chloris
Als het waar is Chloris dat je van me houdt,
vergeef me dan, maar ik weet echt niet, wat ik aan moet
met kwesties, als de honger in de wereld
of de Paus die zwarten condooms verbiedt,
het beeldscherm dat eindelijk uitgaat,
en daardoor onthult dat het geen deur is.
Met fotografen die zichzelf doden,
om de foto’s die ze maakten.
Hoewel het licht geweldig was, doden ze zichzelf.Als het waar is Chloris dat je van me houdt,
dan weet ik zelfs niet, wat ik aan moet met deze zee,
die door zich te openen brutale honden opslokt,
voorbijkomende kinderen, schepen en hun kapiteins,
steden, landen, werelden. Ik zwem in deze zee,
zolang ik naar je toe zwem, Chloris. Als je van me houdt,
vertel me dan, wat ik moet doen,
als ik besef, dat ik zwem, maar dat ik niet meer van je hou.
przekład: Gosia Wolak, opracowanie: Henk van Veelen ze wsparciem grupy
Dziękujemy: Mirthe Smeets/ Poetry International, Joke van der Zwaard, Henkowi van Veelen/ Leeszaal West, Karolowi Lesmanowi, Tineke de Lange.