(Rozmowy) o współczesnej literaturze niderlandzkiej – strona prowadzona przez Fundację Literatura
Z Antona Koolhaasa to był kawał gagatka. A jak nie, to przynajmniej niezły psycholog. Ten pisarz i autor scenariuszy filmowych do dziś jest najbardziej znany ze swoich opowiadań o zwierzętach. Midas Dekkers, najsłynniejszy pisarz wśród holenderskich biologów (a zapewne i najsłynniejszy biolog wśród holenderskich pisarzy), opisał je w przedmowie do Midas Dekkers leest A. Koolhaas (Midas Dekkers czyta A. Koolhaasa), czyli swojego wyboru tekstów Koolhaasa tak: „kim jest człowiek, można przekonać się dopiero, stawiając go w towarzystwie sikorki, myszy i kreta. Czytaj Koolhaasa i zajrzyj w umysł krowy”.
I wiecie co? Zupełnie nie zgadzam się z zaglądaniem w umysł krowy – i całkowicie z poznawaniem człowieka. Czytając Koolhaasa, nie wchodzi się w świat zwierząt. Autor opisuje mechanizmy i emocje kierujące zachowaniami ludzi – przerzucone na zwierzęta. I tak hoedny, przypominające bobry stworzenia z powieści Vanwege een tere huid (dosł. Z powodu delikatnej skóry), przeżywają rozterki egzystencjalne pełną gębą:
Niechęć hoedny Lussela do deszczu zaczęła się pogłębiać. Twennie nie przeszkadzało to aż tak bardzo, ale Lussel tęsknił za słońcem. Nie lubił łowić ryb w deszczu. (…) Czy to się nigdy nie skończy? – myślał często, a potem przebiegał go dreszcz i Lussel marzył, aby mieć już z tym spokój. Z czym? (…) Wśród wspomnień znajduje coś takiego: korytarze są ciemne, ale na ich końcu powietrze drży w słońcu, które ma czasem taką siłę, że można sobie wyobrazić, że kopanie tuneli jest konieczne, aby móc ukryć się przed upałem. (…) Czy jest więc tak – pomyślał Lussel – że przed chwilą parzyliśmy się w tunelu, połączeni w obliczu niepewności czekającej nas u wylotu? Czy jest tak, że korytarz zawsze wychodził na deszcz i dlatego go porzuciłem, i zacząłem kopać nowe?
(Anton Koolhaas, Vanwege een tere huid)
Mimo że w życiu nie wykopałam (a tym bardziej nie porzuciłam!) żadnego tunelu, rozpoznaję poszukiwania hoedny. I podobnie będzie ze szczupakiem Wampoei, słoniem Branoulem czy pająkiem Balderem D. Quorgiem – bohaterami opowiadań Koolhaasa.
A gdyby tak kiedyś złota wydawnicza rybka chciała spełnić jedno moje życzenie, to zażyczyłabym sobie wydania wyboru koolhaasowych bajek zwierzęcych z niepokojącymi ilustracjami Brechta Evensa, flamandzkiego rysownika, który ma na swoim koncie książkę, nomen omen, Nachtdieren. Publikacja ta, a co mi tam, ukazałaby się: w polskim przekładzie. W wysokim nakładzie. Ze staranną redakcją. Z przemyślanymi recenzjami w poczytnych czasopismach. Z zachwyconymi czytelnikami nie tylko recenzji, ale i samych bajek. No, to teraz tylko dorwać tę rybkę…
Część dziesiąta: J jak… Tjitske Jansen
Skąd się wziął alfabet subiektywny? Klik!