(Rozmowy) o współczesnej literaturze niderlandzkiej – strona prowadzona przez Fundację Literatura
Jako studentka niderlandystyki na wymianie w Amsterdamie, zakochałam się po uszy w pewnym D., który to z kolei uwielbiał nie tylko mnie, ale też wiersze Tjitske Jansen, a szczególnie jeden. Minęło kilka lat, studia skończyłam, po zakochaniu śladu nie ma, ale poezja Tjitske Jansen została ze mną do dziś.
Tjitske Jansen długo szukała swojego miejsca. Pracowała dorywczo na targu i w restauracjach, a jej wiersze trafiły do antologii Uit de lucht (Z powietrza). Na uznanie musiała jednak poczekać jeszcze dwa lata, do 2003 roku, kiedy ukazał się jej debiutancki tomik Het moest maar eens gaan sneeuwen (Śnieg w końcu musiał spaść). Książka sprzedała się w ponad piętnastu tysiącach egzemplarzy, co – jak odnotowali przedsiębiorczy Holendrzy – było najlepszym wynikiem od 1966 roku, kiedy to serca czytelników podbiła Neeltje Maria Min. W następnych latach Jansen wydała tomik Koerikoeloem, nagraną wspólnie z Jasperem le Clerqiem płytę z wierszami Je hebt alles en je hebt mij, oraz powieść poetycką Voor altijd voor het laatst.
Pisanie Jansen jest mocno zakorzenione w codzienności, a jednocześnie oparte na skojarzeniach. Poetka zostawia wiele niedomówień i unika wielkich słów (za co cześć jej i chwała!) – w jej wierszach pytania o Boga najlepiej zadawać mamie podczas smażenia kotletów dla sąsiadki:
„(…) Było pytanie, które chciałam jej zadać. Było czekanie na odpowiedni moment. Na przykład akurat w chwili, kiedy przewraca kotlet. Wtedy powiem bardzo szybko, co mam do powiedzenia, z nadzieją, że ona tego nie zauważy, ale jednak usłyszy i przez przypadek odpowie. (…)”
Tjitske Jansen, Er was iemand die zei: ‘Een revolutie duurt een dag of een paar dagen’, Koerikoelem
Jakie pytanie padło? Co z tego wynikło? Odpowiedź czeka na czytelników w Koerikoelem, a na słuchaczy w Je hebt alles en je hebt mij. A ja zostawiam Was z moim przekładem Ulubionego Wiersza Tijtske Jansen Pewnego D. Powiedzcie sami, czy to mogło się dobrze skończyć?
Najkochańszy,
Szarego jak śledź dnia piszę do ciebie list w którym wieje
a mewy niesione przez wiatr zataczają koła w porcie
liny żelazo drewno i litery niebieskie i białe i sieci beczki plastikowe
siatki pale kontenery urządzenia o których nic nie wiem maszty
flagi okna statki zewsząd przybyłe wszędzie były i nie muszę
o nic prosić. Wszystko już tu jest
a ty znasz morze ty po nim pływasz ty z nim walczysz o to co może
oddać – każdy statek który tu stoi jest statkiem na którym byłeś każda
mewa która tu przelatuje mewą którą i ty widziałeś a ja chyba cię
kocham a właściwie wiem to na pewno ale tak się cieszę że ty
masz już ukochaną bo wszystko już tu jest a ja tak kocham pożądać
i tak kocham być sama i tak kocham myśleć że to by było
możliwe gdyby to było możliwe.
Tjitske Jansen, Liefste, Het moest maar eens gaan sneeuwen
Część dziewiąta: I jak… Geert Istendael
Skąd się wziął alfabet subiektywny? Klik!