(Rozmowy) o współczesnej literaturze niderlandzkiej – strona prowadzona przez Fundację Literatura
Reprezentant litery „F” ma opinię poety niezrozumiałego i tajemniczego – tak bardzo, że nie ma wśród Holendrów całkowitej zgody nawet co do tego, jak należy wymawiać jego nazwisko: „Faveri” czy „Faverej”.
Zrozumiałe jest zatem, że i ja podchodziłam do takiej znakomitości z pewną rezerwą. Opasłe „Wiersze zebrane” Favereya pojechały ze mną na zimowe wakacje do Polski i… wróciły nieczytane.
Kiedy jednak je otworzyłam, czekało mnie zaskoczenie. Owszem, niejasne, owszem, wczesne wiersze Favereya to konstrukcje językowe, które nie mają punktu odniesienia poza sobą, a i późniejsze, choć przystępniejsze, wymykają się jednoznacznym interpretacjom. Ale czytanie tych wierszy w jakiś przewrotny sposób przypomniało mi czytanie Paula Celana: w podobny sposób niektóre teksty wciągają mnie i zapraszają do nadawania im własnych sensów, współistniejących z sensami oryginalnymi. Piet Gerbrandy, holenderski poeta i eseista, który poświęcił poetyce Favereya esej Een vlok duisternis (Płatek ciemności), zastrzega:
Być może (…) dokonałem projekcji swoich własnych pożądań, obsesji i demonów na dzieło Favereya. Nie potrafię inaczej, tylko w taki sposób umiem czytać i wierzę, że postępuje tak każdy czytelnik.
(Piet Gerbrandy, Een vlok duisternis, s. 66)
Zostawiam was sam na sam z roboczym tłumaczeniem jednego z „moich” wierszy Favereya – a kto chce poczytać jego więcej polskich – i skończonych! – przekładów, ten może sięgnąć po archiwalny numer kwartalnika KRESY – w numerze 28 z 1996 roku zamieszczono wiersze z tomu Het ontbrokene (Odłamane) w przekładzie Andrzeja Dąbrówki.
Niemotyl – ten
szary, pokryty plamkami – on tu był
Podarunek pierwszy: urządzenie
do wysysania czasu
z rzeczy, z organizmów.
O podarunku drugim
lepiej będzie milczeć.
(Hans Faverey, *** (De onvlinder – de…), z debiutanckiego tomu Gedichten; tłumaczenie moje)
Część piąta: E jak… Brecht Evens