Literatura niderlandzka

(Rozmowy) o współczesnej literaturze niderlandzkiej – strona prowadzona przez Fundację Literatura

Już nie chcę być człowiekiem [fragment]

Autor: Pieter van Os

Przekład: Iwona Mączka

Wydawnictwo Poznańskie 2021

O książce

FRAGMENT KSIĄŻKI

Historię Mali znałem już w skróconej wersji. Opowiedział mi ją jej wnuk, Amir Swab, znajomy, którego na pewien czas straciłem z oczu, aż niespodziewanie ujrzałem go w Warszawie, za fortepianem. (…) Amir to mężczyzna z nieokiełznanymi lokami i o delikatnych rysach; na jego twarzy regularnie rozkwita szelmowski uśmiech sugerujący beztroskę, co z trudem da się pogodzić z jego refleksyjnym charakterem. Po recitalu Amir przyznał, że nie jest po raz pierwszy w Warszawie. Jego prababka leży na żydowskim cmentarzu i już wcześniej szukał jej grobu. Postanowiliśmy udać się tam następnego dnia razem.

Choć cmentarz będący jedną z nielicznych namacalnych pozostałości żydowskiej społeczności w Warszawie jest wielki, udało się nam znaleźć nagrobek babki. Amir, który przez jakiś czas mieszkał w Izraelu, przeczytał po hebrajsku, że jego prababka zmarła w 1934 roku. Jej córka, czyli babka Amira – Mala – była wówczas jeszcze małym dzieckiem. Tego słonecznego dnia Amir opowiedział mi, w jaki sposób ta dziewczynka przeżyła wojnę. Od tej chwili jej historia nie dawała mi spokoju.

W miesiącach i latach, które po tym nastąpiły, rzadko udawało mi się streścić ją w dwóch słowach. Rozwodzę się nad szczegółami, bo uważam, że dodają one mocy tej opowieści, która jest równie nieprawdopodobna, jak prawdziwa. Właśnie te szczegóły dowodzą, że przetrwanie to jednocześnie intensywny proces rozwoju, do którego niezbędna jest umiejętność przepoczwarzania się – odporne nastolatki nabywają ją stopniowo, a jest ona nieodzowna do przeżycia poza własną grupą. Bo Mala żyła w świecie zdominowanym przez ludzi, którzy – niezależnie od tego, jak bardzo się od siebie różnili – wierzyli we wrodzone zło całych społeczności, w cechy nabyte przez samą przynależność do grupy etnicznej, stojącej w odpowiedniej hierarchii opartej na kategoriach pochodzenia, narodowości i rasy.

Po tym dniu spędzonym z Amirem w Warszawie Mala opowiedziała mi swoją historię w ciągu kilku sesji u niej w domu. Zdążyła ją już spisać we wspomnieniach zatytułowanych Zo heb ik de oorlog overleeft (Tak przeżyłam wojnę). Spisałem nagrania naszych rozmów, by następnie – trzymając w ręku zarówno jej wspomnienia, jak i swoje notatki – rozpocząć podróż w czasie w poszukiwaniu miast, wiosek, osób i budynków, które pojawiają się w jej historii, oraz dopełniających opowieść dokumentów, książek i świadectw. Podróż ta przynosiła kolejne pytania. Zadawałem je w mejlach, a dziewięćdziesięcioletnia Mala natychmiast odpowiadała. Jej reakcje były najczęściej powtórzeniami wspomnień, które już wcześniej mi powierzyła.

Powoli uświadamiałem sobie, że z jej głowy nie wyczaruje się ot tak dodatkowych informacji. Zrozumiałem, że nie powinienem jej tak często niepokoić. Musiałem radzić sobie sam na podstawie tego, co mi opowiedziała i co zapisała, oraz tego, co sam odkryłem w archiwach, książkach i podczas rozmów.

W Polsce nauczyłem się czegoś jeszcze. Ludzie rzeczywiście mogą zniknąć z historii. Częściej niż gdzie indziej w Polsce, na Białorusi i Ukrainie całe rodziny, wioski i społeczności porwał ze sobą prąd czasu. Nieprzypadkowo historyk Timothy Snyder w 2010 roku zatytułował swoją książkę o drugiej wojnie światowej w Europie Środkowej i Wschodniej BloodlandsSkrwawione ziemie[1]. Zginęły tutaj miliony żołnierzy i cywilów, byli oni mordowani, umierali z głodu, od chorób i z wyczerpania. Jedna szósta polskich obywateli z 1939 roku nie przeżyła przemocy, jaka miała miejsce w ciągu kolejnych ośmiu lat. To procentowo najwyższe straty w ludziach, jakie poniósł jakikolwiek kraj w czasie drugiej wojny światowej. Dodatkowo setki tysięcy, miliony uciekły albo zostały deportowane. Nastąpiło etniczne przetasowanie na nieznaną jeszcze wówczas skalę. Ruiny i zbiorowe groby na obszarze między Berlinem, Mińskiem i Kijowem były niczym tabula rasa, na której totalitarni przywódcy próbowali budować nowy, „oczyszczony” świat. Próby znalezienia starego mają nikłe szanse powodzenia.

Za przykład może posłużyć szkoła, do której uczęszczała Mala. Moja rozmówczyni twierdziła, że była „najpiękniejsza w całej Polsce” i zapamiętała też nazwę ulicy, przy której się znajdowała. Trafienie tam nie wydawało się czymś trudnym, a jednak zajęło mi tygodnie, podczas których musiałem się radzić znawców tematu, zanim w końcu mi się udało. To znaczy: zanim w końcu ujrzałem na własne oczy pierwszy dowód na jej istnienie, bo z budynku, który stał tam siedemdziesiąt pięć lat wcześniej, nie pozostała ani jedna cegła.

Inny przykład: tam, gdzie obecnie jest Ukraina, a przed 1939 rokiem była Polska, szukałem kościółka, w którym ksiądz wydał Mali świadectwo chrztu. „Ty nie chcesz się ochrzcić. Ty chcesz żyć” – powiedział i dał jej akt chrztu dziewczynki ze wsi, której imię Mala wciąż pamięta.

Ale i to na niewiele się zdało. Archiwa kościelne w tamtej okolicy nie przetrwały politycznych przewrotów. Słałem listy do biskupa we Lwowie, odwiedziłem klasztor w pobliżu kościółka, umówiłem się w kościelnym archiwum w Warszawie, żaden z tych kroków nie przybliżył mnie do osoby księdza, który pomógł Mali.

To, że się nie poddałem, ma prawdopodobnie związek z moim doświadczeniem w pracy dziennikarza, w której dominuje zasada, że pojedyncze źródło się nie liczy. Nie zaprzestałem podróży, żebrząc o potwierdzenie tu i teraz szczegółów historii z przeszłości.


[1] Wydania polskie: Timothy Snyder, Skrwawione ziemie. Europa między Hitlerem a Stalinem, przeł. B. Pietrzyk, Kraków 12015, 22018. Niżej cytowane będzie wydanie z 2018 roku.

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.

Information

This entry was posted on 20/09/2021 by in Fragment and tagged , , , .