(Rozmowy) o współczesnej literaturze niderlandzkiej – strona prowadzona przez Fundację Literatura
Osiemset tysięcy mieszkańców stolicy ma nowego Poetę Miejskiego. A właściwie: poetkę. Menno Wigmana zastąpiła na tym stanowisku Anna Enquist.
Mianowani przez władze miasta „poeci miejscy” (stadsdichters) to w Holandii popularne zjawisko. Ba, nawet niektóre wioski mają swych „wiejskich poetów” (dorpsdichter). Jest też Poeta Narodowy (Dichter des Vaderlands). Więcej o tym fenomenie TUTAJ.
Skoro swoich poetów mają Zutphen i Beverwijk, również stolica zdecydowała się na taki krok. Czwartym poetą miejskim Amsterdamu był Menno Wigman. O jego poprzednikach czytaj tu, a o samym Wigmanie – w tym tekście.
W trakcie kończącego Tydzień Poezji 2014 Balu Gedichtenbal po raz pierwszy w swej nowej roli wystąpiła Anna Enquist. To pierwsza kobieta, której przypadł w udziale zaszczyt bycia poet(k)ą miasta Amsterdam.
Zadanie poety miejskiego jest proste: obserwować miasto i pisać o nim wiersze. Wigman, organizujący na przykład konkursy poetyckie dla więźniów, starał się nie ograniczać do samego pisania i próbował „wyjść z poezją do ludu”.
O Enquist wspominałem już przy okazji listy bestsellerów roku 2012 (znalazła sią na niej jej powieść De verdovers). Tutaj więcej o tej psychoanalityczce, pianistce, fance piłki nożnej, pisarce i poetce. Czy ta fanka Feyenoordu sprawdzi się w tej funkcji równie dobrze co Wigman? Czas pokaże.
Lenistwa Enquist zarzucić nie można. Poetka szybko zabrała się do roboty, bo już w pierwszym dniu jej „urzędowania” opublikowano jej pierwszy amsterdamski wiersz (patrz poniżej).
De stad herboren
Liggend ontwerpt hij het stadsdak, prent
het patroon van bladloze takken tegen fel
blauw in zijn brein, dat bloemkooltje, leeg
nog en klein. Waakzaam ontvangt hij licht
en lawaai, zonder oordeel. Honden, motoren,
een boor. Ik duw zijn wagen en merk hoe hij
schift, niet meer schrikt, scheidt wat hem boeit
en wat niet. Hij verovert de woorden, hij groeit
en zit voor op mijn fiets. Hij vult zijn stad in
met herrie en troep, wil stil bij de vuilnis,
de veegwagen, roept de lantaarns aan,
verstomt bij de rijzende brug, wacht verheugd.
In anderhalf jaar ben ik om, heb ik hekel
en haat laten gaan, is er dankzij zijn geestdrift
een heldere lusthof ontstaan. In het park
gaan wij liggen op doodmoe gras, in de verte
murmelt de stad. We kijken tevreden omhoog,
hij en ik, door de takken van de plataan.