(Rozmowy) o współczesnej literaturze niderlandzkiej – strona prowadzona przez Fundację Literatura
Łukasz Koterba: Konkurs translatorski ambasady w Hadze (współorganizowany w 2014 r. przez fundację Stichting Literatura) wygrałeś już drugi raz z rzędu. Który fragment był trudniejszy do tłumaczenia, „Nowolipia” Józefa Hena z 2013 r. czy „Zabójcy z miasta moreli” Witolda Szabłowskiego z 2014 r.?
Gijs Franssen: W obu tekstach jest wiele wyrażeń archaicznych i z innych kultur, wobec czego znalezienie niderlandzkich odpowiedników było dosyć trudne. W przypadku tekstu Szabłowskiego o Turcji znajomość kontekstu jest u Polaków i Holendrów porównywalna, jednak w tekście Hena znajduje się wiele wyrażeń pochodzenia rosyjskiego, które polskiemu czytelnikowi o wiele łatwiej zrozumieć niż Holendrowi. To przekłada się na więcej problemów translatorskich.
ŁK: Z którymi słowami, wyrażeniami lub fragmentami w „Zabójcy z miasta moreli” miałeś najwięcej problemów w trakcie tłumaczenia?
GF: W pierwszym zdaniu tego fragmentu czytamy, że poeta Nazim mieszkał w polskim „sejmie” (czyli dosłownie „budynku parlamentu”). Wydaje się to trochę dziwne, że ktoś mieszka akurat tam, więc od razu pojawia się myśl, że słowo „sejm” może ma i inne znaczenie, np. jest nazwą jakiegoś rodzaju pomieszczenia. Czytając dalej szybko okazało się jednak, że ten poeta faktycznie mieszkał w budynku polskiego parlamentu…
ŁK: Jak to się stało, że tak dobrze nauczyłeś się polskiego i skąd zainteresowanie Polską oraz literaturą polską?
GF: Przez prawie 8 lat mieszkałem w Polsce i w tym czasie dobrze poznałem język polski i kulturę tego kraju. Dla obcokrajowca nauka ta nigdy się jednak nie kończy. Polska literatura bardzo pomaga w poznawaniu historii i kultury tego kraju.
Witold Szabłowski (z prawej) gratuluje Gijsowi Franssenowi zwycięstwa w konkursie translatorskim (festiwal Writers Unlimited, foto Serge Ligtenberg © Serge Ligtenberg/Writers Unlimited 2015)
ŁK: Czy zajmowałaś się już wcześniej tłumaczeniami literackimi z niderlandzkiego na polski? Jeśli tak, to co tłumaczyłeś? I czy zamierzasz częściej tłumaczyć teksty literackie (jeśli tak, to jakie)?
GF: Bardzo lubię tłumaczyć i planuję to nadal robić. Pomijając przekłady konkursowe tłumaczyłem również teksty dla Biuletynu Polsko-Niderlandzkiego Stowarzyszenia Kulturalnego PNKV (Jarosław Iwaszkiewicz) i dla grupy teatralnej Medea, organizującej w Holandii przedstawienia dla mieszanej publiczności holendersko-polskiej. Współpracowałem mianowicie przy realizacji sztuki „Tutam” Bogusława Schaeffera i przy wieczorze poetyckim poświęconym Tadeuszowi Różewiczowi.
ŁK: W Holandii nie ukazuje się zbyt wiele przekładów polskiej literatury. Gdyby to od Ciebie zależało, to która polska książka powinna na pewno ukazać się w Holandii i dlaczego?
GF: W Holandii poświęca się relatywnie niewiele uwagi takiemu gatunkowi literackiemu jak reportaż, kiedy zaś w Polsce ukazuje się na tym polu wiele książek, cieszących się popularnością. Oprócz Witolda Szabłowskiego mam na myśli takich autorów jak Mariusz Szczygieł, Wojeciech Tochman czy Wojciech Jagielski. Ich teksty z pewnością zainteresowałyby wielu holenderskich czytelników.
Przekłady Franssena na niderlandzki:
– Józef Hen, „Nowolipie”
– Witold Szabłowski, „Zabójca z miasta moreli”
Relacja z rozdania nagród (Writers Unlimited 2015)
Gijs Franssen (ur. 1977) – z wykształcenia fizyk, ale zafascynowany polską literaturą; w latach 2001-2008 mieszkał w Warszawie, gdzie pracował w Polskiej Akademii Nauk; wygrał dwie kolejne edycje konkursu translatorskiego organizowanego przez Ambasadę RP w Hadze, których tematem były fragmenty „Nowolipia” Józefa Hena (2013) i „Zabójcy z miasta moreli” Witolda Szabłowskiego (2014); obecnie mieszka w Hadze, gdzie pracuje w Europejskim Urzędzie Patentowym.