Literatura niderlandzka

(Rozmowy) o współczesnej literaturze niderlandzkiej – strona prowadzona przez Fundację Literatura

Bazylika Św. Klemensa

okladka bez niej

[Fragment książki W Rzymie jak w domu autorstwa Rosity Steenbeek]

W drodze do augustianek przechodzę obok bazyliki Świętego Klemensa, w której Amadeo, właściciel baru, bawił się w chowanego z przyjaciółmi. Kościół pochodzi z dwunastego wieku, pod nim znajduje się bazylika z czwartego wieku, a pod nią świątynia boga Mitry. Amadeo opowiadał mi o malowidłach, czymś w rodzaju starożytnego komiksu, z najstarszym nieprzyzwoitym napisem w gwarze rzymskiej. Nie zauważyłam ich dziesięć lat temu, kiedy byłam tu po raz pierwszy. Przypomniałam sobie o tym teraz, wchodząc do środka.

Szybko rzucam okiem na freski ze świętą Katarzyną w górnym kościele: Katarzyna zamiatająca podłogę sofizmatami pięćdziesięciu ówczesnych filozofów; scena ścięcia głowy cesarzowej, którą jej mąż Maksencjusz postanowił ukarać za to, że pod wpływem Katarzyny nawróciła się na chrześcijaństwo; Katarzyna łamana kołem; Katarzyna uratowana przez anioła; Katarzyna z głową na pniu. Jej złotoblond włosy zawsze otacza promienista aureola.

Potem schodzę przez zakrystię do kościoła poniżej. Wilgotniej tutaj i chłodniej. Ściany ozdabiają kolorowe freski przedstawiające świętych i cuda, których dokonali. Dominują, oczywiście, wizerunki świętego Klemensa, jest to przecież kościół pod jego wezwaniem. Bezskutecznie szukam „komiksu” z nieprzyzwoitym napisem.

Zasłonili go czy co? Czyżby pruderyjni księża ocenzurowali te malowidła? Zaczyna mnie to denerwować. Znowu jakiś święty, co to myśli, że wie lepiej.

Słyszę szum wody. Przez kratkę w podłodze widzę pod spodem kolejną kondygnację i podziemny strumyk. Wąskimi schodkami idę w dół. Jestem teraz w pierwszym wieku i chodzę po antycznej posadzce w świątyni boga Mitry imitującej grotę, w której się urodził.

Między kamiennymi ławkami – jego wyznawcy spożywali na nich rytualny posiłek – stoi ołtarz z wizerunkiem Mitry zabijającego byka.

To była prawdziwie męska religia. Kobiet do niej nie dopuszczano, one miały egipską boginię Izis. Wyścig był wówczas wyrównany, nikt nie wiedział, kto zwycięży – Mitra, Izis czy Chrystus. Dopiero nawrócenie cesarza Konstantyna na chrześcijaństwo w 312 roku stało się punktem zwrotnym. Chrześcijaństwo, bardzo mądrze, włączyło w swoje rytuały wiele aspektów innych religii. Chrystus ma rysy twarzy boga światła Mitry, zwycięzcy śmierci (przejął od niego nawet datę urodzin – dwudziesty piąty grudnia), a w Maryi z Dzieciątkiem można rozpoznać Izis z Horusem na rękach. W Aleksandrii Izis była patronką ludzi morza – Maryja też jest nazywana Gwiazdą Morza.

Nawiasem mówiąc, stara religia trzymała się długo: kiedy Wizygoci plądrowali Rzym w 402 roku, wielu Rzymian poczytywało to za zemstę pogańskich bogów, którzy czuli się zaniedbani. […]

Słyszę jakieś głosy. Coraz bliżej. Młoda kobieta tłumaczy coś starszemu małżeństwu. Korzystam z okazji i przyłączam się do nich.

– Ciekawa jestem, co się kryje za tą furtką.

– Ten korytarz prowadzi na czwarty poziom. Znajdują się tam pozostałości domów spalonych w wielkim pożarze w sześćdziesiątym czwartym roku, który pozwolił Neronowi zbudować Domus Aurea. Tutaj blisko jest też wejście do Ludus Magnus, miejsca, gdzie ćwiczyli gladiatorzy. Archeolodzy wciąż jeszcze kopią, ale są już dwadzieścia metrów pod ziemią i muszą się liczyć z groźbą zawalenia.

Mówię, że szukam tego nieprzyzwoitego napisu.

– Czyżby zamalowali go wapnem?

Śmieje się głośno.

– Nie, nie są tacy dziecinni. To jedna z atrakcji tego kościoła. Tłumaczy mi, jak mogę znaleźć napis i dojść do podziemnego strumyka.

– Można pić z niego wodę. Robię to często i jeszcze żyję. Wyjaśnia, że strumyk wypływa ze źródła albo przecieka ze starego akweduktu, który w pierwszym wieku zaopatrywał domy w wodę. Teraz jest ujęty w rynsztok, inaczej pod budynkiem powstałoby jezioro, które by go zniszczyło. Woda płynie do Cloaca Maxima i spływa do Tybru.

Rozchodzimy się, każde w swoją stronę. Zanim wrócę do czwartego wieku, biorę jeszcze łyk wody. Jest lodowata i pyszna.

[…]

Pod dużym freskiem z Klemensem wygłaszającym kazanie przedstawiono mężczyzn obłapiających kolumnę. Obok jest napis, coś pomiędzy łaciną a starym włoskim: Fili dele pute, traite, Gosmari, Albertel, traite. Falite dereto colo palo, Carvoncelle – dalej, skurwysyny, Gosmari, Albertelu, ciągnąć. Hej, ty, Carvoncelle, podłóż deskę pod spód.

Tymczasem święty Klemens cichcem umyka z sali, szepcząc po łacinie: Duritiam cordis v[est]ris saxa traere meruistis – macie serce z kamienia, więc zasługujecie na to, żeby kamienie nosić.

tłum. Małgorzata Woźniak Diederen

[zamieścił Ł.K.]

po polsku

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.

%d blogerów lubi to: