Literatura niderlandzka

(Rozmowy) o współczesnej literaturze niderlandzkiej – strona prowadzona przez Fundację Literatura

Kurs TRIP – Annelies Verbeke

(fragment książki Śpij! autorstwa Annelies Verbeke; tłumaczenie Małgorzata Woźniak-Diederen)

śpij

Kurs TRIP

Kurs TRIP (Total Relax/Inner Positivity) obiecywał nawet więcej, niż nazwa by na to wskazywała . Cynthia, blondynka w różowych rajstopach, twierdząca, że prowadzi bardzo aktywny tryb życia, ujawniła z dumą, iż nie zabiera już ze sobą na noc codziennych kłopotów. A to bardzo ważne, ponieważ ona wie, co to znaczy bezsenność.

– Zawdzięczam to unikatowej symbiozie japońskich mądrości i kenijskiego tańca. TRIP nauczył mnie, co to jest spokój. TRIP mnie ocalił! – Następnie nachalnym, męskim głosem z silnym akcentem amerykańskim Cynthia oznajmiła – Wideo z kursem TRIP można zamawiać pod numerem umieszczonym obok flagi narodowej kraju zamieszkania!”.

Potem poruszała przez kilka sekund ustami, nie wydając żadnego dźwięku, żeby zakończyć pełnym współczucia mrugnięciem oka. Zabawna kobitka. Śmiałam się jeszcze za siedemnastym razem.

„Kanał Telezakupy, dla wszystkich, którzy mają gówno do roboty”. Gapiłam się na to całymi nocami w nadziei, że zdrzemnę się pod tą hipnozą. Znałam wszystkie produkty: bezprzewodowy robot kuchenny, w którym można gotować jajka, idealny dla starych i młodych (Cut and Boil 2002); zręczna plastikowa nakładka, na zawsze zapobiegająca pryskaniu farby, na co twoja żona narzeka od dawna (Galaxy Spot Control); pudełko w kształcie żuka zawierające aż czterdzieści dwa różne rodzaje najpiękniejszych naparstków (Beetle Box Utopia, mixed version).

A teraz będzie bardziej osobiście. Zawarłam kontrakt z Cynthią: jeżeli dzisiejszej nocy zasnę, to wypróbuję tę metodę. Przynajmniej dowiem się, czy w mojej okolicy rzeczywiście znajduje się takie centrum TRIP.

Zamknęłam oczy i otworzyłam je po półtorej godzinie. To był wątpliwy przypadek. Nie słyszałam głosu Cynhii, ale czułam, jak kot usadowił się pod moim ramieniem i jak zaczęło padać na dworze.

– TRIP mnie uratował.

Ona też jeszcze nie spała.

– Total Relax Inner Positivity.

Zgoda, dotrzymanie obietnicy kosztuje.

Jak drzewa śpią

I  w swych gniazdach ptaki

Tak i ty uśniesz.

To było już dziewiąte haiku – przeznaczone tylko dla mnie. Mama Miriam, jak nazywała siebie terapeutka z zadziwiająco długimi włosami pod pachami, uklękła obok mnie. Tylko ja nie zdołałam zasnąć. Inni – grupka przestraszonych nastolatków i znudzeni staruszkowie na przedwczesnej emeryturze – leżeli, chrapiąc bez zażenowania na podłodze zimnej sali parafialnej. Patrzyłam na miedziany krucyfiks na ścianie i gotowałam się ze złości.

Przez pierwsze pół godziny nacisk został położony na Uwolnieniu Głębokiego Ja. Patrząc z przerażeniem na gotowość innych do doprowadzenia się do wstydu, wzięłam w tym udział. Niezapomniane przeżycie.

Seria ćwiczeń rozpoczęła się od pięciu minut celowej hiperwentylacji, zakończonej  fikołkiem, przy czym w jego trakcie należało wykrzyczeć imię osoby, która najbardziej zniszczyła nasze ważne życie.

– Theo! – krzyknęła z przekonaniem otyła gospodyni domowa w średnim wieku. Zboczyła z toru i silnym kopniakiem roztrzaskała obojczyk chuderlawego faceta, który jak na ironię nazywał się Theo. Niepocieszeni. Oboje.

Dostałam napadu śmiechu, ale ze względu na kilka gniewnych spojrzeń usiłowałam zakamuflować go szlochem. Ludzie wolą płacz. Byłam bohaterką hollywoodzkiego filmu, która wydając ostatnie tchnienie, patrzy na swoje życie przesuwające się przed oczami. Chociaż nie umierałam, to Remco mnie opuścił. W kolejnych wspomnieniach kochaliśmy się radośnie, spacerowaliśmy po zagranicznych plażach, jadaliśmy w restauracjach. On był ładniejszy i bardziej zakochany. Moje łzy płynęły obficie. Mama Miriam była zadowolona. Objęła mnie widowiskowo ramionami chcąc mnie pocieszyć. Unikanie nieświeżego oddechu i zapachu wydobywającego się spod jej pach nie było łatwe.

Próbowałam dalej, chociaż siedziała już obok mnie na podłodze. Usiłowała ukryć niecierpliwość w oczach, cedząc słowa:

Gdy orzeł leci

Przeszywa ciszę nocy

Zbocze góry śni!

Co skłania kogoś do owijania się w białe prześcieradło i do całkowitego wykluczenia jakiejkolwiek estetyki ze swojego życia? Interesujące pytanie: dlaczego ju tu jeszcze leżę? Usiadłam i spojrzałam na nią. Jej aroganckie, opanowane spojrzenie pobudziło do działania Moje Głębokie Ja.

Wiesz, co teraz zrób,

Wsadź sobie kurs do dupy.

I umyj zęby.

slaap verbeke

—-

Fragment książki Śpij! autorstwa Annelies Verbeke; tłumaczenie Małgorzata Woźniak-Diederen.

Pozostałe fragmenty:

Praca w administracji

Kucharka

(umieścił Ł.K.)

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.

Informacja

This entry was posted on 12/03/2014 by in Tłumaczenia and tagged , , , , , , , , .
%d blogerów lubi to: